Państwo wypycha sektor prywatny z rynku kredytowego
Po ostatnim poście o tym, że państwo wypycha sektor prywatny z rynku kredytowego dostałem kilka maili. Większość gromiących, że piszę nieprawdę (bez uzsadnienia), lub zwracających uwagę, że zobarazowane w poście trendy są niewielkie i jest przedwczesnym podnoszenie ich do rangi tak dosadnie wyrażanych wniosków.
Z szukaniem trendów w danych jest czasami jak z definiowaniem piękna. Ale nie tym razem. Od października ubiegłego roku inwestorzy zagranicznie wyraźnie stracili chęć do finansowania państwa polskiego i zostali oni zastąpieni przez polskie banki.
Widać to dobitnie w statystyce emisji obligacji krajowych i bonów skarbowych. Od października 2008 udział inwestorów zagranicznych w popycie na te instrumenty spadł, a banków wzrósł.
Na poniższym wykresie możesz zauważyć, że inwstorzy zagraniczni kupują coraz mniej papierów skarbu państwa emitowanych w Polsce, a banki, fundusze emerytalne i ubezpieczyciele kupują coraz więcej:
Źródło: Ministerstwo Finansów
Powyższy wykres wyrażony w milionach złotych może być trochę nieczytelny. Aby trend był zobrazowany wyraziście poniżej przedstawiam procentowy udział banków i inwestorów zagranicznych w strukturze podmiotów będących właścicielami papierów skarbu państwa:
Źródło: Ministerstwo Finansów
Od drugiego kwartału 2007 do października 2008 (tam gdzie czerwona kresk) zarówno udział inwestorów zagranicznych jak i banków w strukturze właścicieli papierów skarbu państwa emitowanych w kraju łagodnie spadał. Jednak w październiku ubiegłego roku inwestorzy zagraniczni nagle odwrócili się od papierów naszego państwa, a banki polskie nagle zaczęły je kupować na potęgę.
Pomiędzy wrześniem 2008, a marcem 2009 w portfelach banków przybyło papierów skarbu państwa o wartości ponad 41 miliardów złotych. To jest 41 miliardów złotych kredytu, który trafił do sektora publicznego, a którego nie dostały firmy i konsumenci.
Może być tak, że banki w ryzykownych czasach nagle uznały, że bezpieczniej pożyczać skarbowi państwa. Ale może być również tak, że banki uległy presji oficjeli. Jak dla mnie wymiana opinii w mediach, gdzie z jednej strony słyszymy, że "banki przestały finansować gospodarkę", a z drugiej strony słyszymy, że "banki potrzebują pomocy podatników by pożyczać" to publiczna część przepychanki pomiędzy państwem a bankami o to kto i ile kasy dostanie w kredytach., oraz dotacjach od podatników. Rząd po pierwsze chce zachęcić lub jeśli trzeba przymusić banki do finansowania deficytu, a po drugie chce uniknąć winy za wypchnięcie firm i konsumentów z rynku kredytowego. Banki chętnie pożyczą sektorowi publicznemu, po odpowiednio wysokich kryzysowych odsetkach, a żeby zrobić coś więcej proszą o dotacje od podatników.
Inne wpisy z cyklu "Banki polskojęzyczne":
Banki nie dają kredytów, bo kasę zgarnął rząd i samorząd –
Należności zagrożone – – Najgorsze przed nami. Ale zamiast panikować, warto trzeźwo obserwować tempo i głębokość pogorszenia.
Nie ma (na razie) zapaści kredytowej – 2 lutego 2009 – W mediach o zapaści kredytowej, a kredytów póki co przybywa.
Złe banki polskojęzyczne nie pożyczają – Komu banki mają pożyczać więcej pod oficjalną presją i ujadaniem publicystów? Czyżby rząd spodziewał się kłopotów ze sprzedażą swoich obligacji na międzynarodowych rynkach i szykował się do zmuszenie rezydujących w Polsce banków do wzięcia na swoje bilanse większej ilości zadłuzenia publicznego…?