Wydarzenia wokół sądów w Izraelu traktowane są u nas jak przypowiastka umoralniająca z dobrymi i złymi bohaterami. Rzeczywistość izraelska jest ciut bardziej skomplikowana i ogromnie ciekawsza, niż taki moralitet. Poniżej w kilku punktach o tym, co i dlaczego dzieje się w Izraelu oraz jakie z tego wnioski dla nas w Polsce.
Po okupacji brytyjskiej Izrael odziedziczył scentralizowany system sądowy, którego celem było trzymanie władzy sądowej w rękach nielicznych Brytyjczyków.
Za okupacji brytyjskiej nominacje sędziowskie w Palestynie zatwierdzał angielski wysoki komisarz, a sędziów sądu najwyższego zatwierdzano w Londynie. Dziewięcioosobowy sąd najwyższy składał się w większości z Anglików a żydzi i arabowie dostali po jednym przedstawicielu. Wszystkie sprawy przeciw władzom były w wyłącznej jurysdykcji sądu najwyższego, by pozbawić lokalnych sędziów orzekania w sprawach przeciw władzy.
Po ustanowieniu Izraela tę scentralizowaną strukturę przejęto i obsadzono prawnikami z pochodzenia i tradycji prawnej niemiecko-żydowskiej (tzw. Yekke). Przez pierwsze trzy dekady państwa Izraela prawnicy urodzeni w Niemczech i wykształceni na niemieckich uniwersytetach stanowili połowę sędziów sądu najwyższego.
To, że Yekke obsadzili wyżyny sądownictwa Izraela nie było przypadkiem a skutkiem działania pierwszego ministra sprawiedliwości Pinhasa Rosena. Uważał on i twierdził publicznie, że żydzi pochodzenia niemieckiego są uczciwi i przestrzegają prawo (w domyśle w przeciwieństwie do żydów z Europy Wschodniej).
Sposób rekrutacji do wyżyn prawniczych ukształtował kulturę prawną Izraela. Według jej zwolenników ukształtował w duchu demokratyczno-liberalnym, który uratował Izrael od zamordyzmu i korupcji powszechnych na Bliskim Wschodzie.
Pogląd o zbawiennej roli w ochronie demokracji ma pewne podstawy. W Izraelu nie ma wielu elementów podziału władzy, założyciele Izraela pochodzili z kultur, w których raczej nie praktykowano demokracji, a państwo od założenia regularnie jest stanie wojny. Pomimo to jest w miarę demokratycznym rozwiniętym państwem.
Jednak scentralizowana konstrukacja sądownictwa oraz nieproporcjonalna rekrutacja do wyżyn sędziowskich jednej grupy etniczno-światopogądowej stoi u źródła dzisiejszych problemów z izraelskimi sądami.
Za demokratyczną fasadą od założenia Izraela do końca lat 1970ych hegemonię ideologiczną i rządy sprawowała lewica. Przez cztery dekady przed wyborami znana była partia rządząca po wyborach (zawsze lewica) i zmieniali się tylko koalicjanci. System działał sprawnie i bez większych tarć dopóki rządy sprawowała hegemoniczna lewica a sądowe wyżyny obsadzała ideologicznie jeszcze bardziej lewicowa grupa prawników.
Kryzys gospodarczy lat 1970 oraz wyczerpywanie się ideologiczne lewicy, która przez pół wieku z partii biedniejszych stała się partią klasy średniej doprowadził w 1977 do niespodziewanego zwycięstwa wyborczego prawicy.
Źródło: Michael Shalev, Labour and the Political Economy in Israel, Oxford University Press (1992)
Utratę władzy politycznej lewica od lat 1970ych nadrabiała wzrostem aktywizmu sędziowskiego o nominalnie centro-lewicowym a faktycznie średnio klasowym wektorze. Aktywizm ten wywołał kontrreakcję nominalnie prawicową – a faktycznie amalgamatu interesów części biznesu oraz klas niższych.
Aktywizm sędziowski jest silniejszy i bardziej dolegliwy w Izraelu niż w innych państwach. Nie ma tam wielu elementów podziału władzy. Władza pochodząca z wyboru skoncentrowana jest w rękach kilku osób – szefów partii tworzących rząd. Kontrolują oni zarówno jednoizbowy Knesset oraz rząd, tak naprawdę mają pełnię władzy wykonawczej. Ze względu na unitarną organizację państwa nie ma w Izraelu władzy samorządowej, która by mogła oponować rządowi centralnemu. W obliczu takiej koncentracji władzy Sąd Najwyższy Izraela jest jedynym narzędziem powstrzymywania i kontrważenia (check and balance) władzy wykonawczej.
Co istotne w przypadku Izraela większości rządzące coraz częściej od lat 1970ych są prawicowe – tj. o odmiennym wektorze politycznym niż tamtejszy sąd najwyższy. Sąd Najwyższy Izraela jako jedyna kontrwaga dla chwilowej większości politycznej jest postrzegany, a niektórzy wręcz twierdzą że staje się jedyną opozycją do rządów prawicy.
Tłumne protesty na ulicach Izraela wynikają, z eskalacji emocji wokół Sądu Najwyższego jako jedynego przyczółka oraz z wysokiego zaufania do Sądu Najwyższego. Wieloletnie średnia zaufania do izraelskiego sądu najwyższego wśród żydów w Izraelu jest bliska 60%:
Źródło: The Israeli Democracy Index
Jeśli się zastanawiasz dlaczego pomimo tego szacunku politycy izraelscy zabrali się za tamtejszy Sąd Najwyższy to zauważ, iż zaufanie do sądu najwyższego spadało tam z 69% w 2003 do 41% w 2022:
Źródło: The Israeli Democracy Index
Dla mnie najciekawszym spostrzeżeniem z izraelskiego przykładu jest, że im mniej w ustroju danego państwa podziału władzy i czym mniej systemowego powstrzymywania i kontrważenia (check & balance) tym konfrontacja społecznopolityczna jest bardziej skoncentrowana i ma większy potencjał do eskalacji.
Jeśli chcemy by w Polsce konflikty różnych grup obywateli były możliwie rozproszone i nie urastały regularnie do epicznych rozmiarów potrzebujemy w naszym ustroju więcej podziału władzy, więcej wzajemnego kontrważenia i powstrzymywania podzielonych władz.
Po pierwsze wyborów jednomandatowych, by Sejm kontrolował władzę wykonawczą, a nie był kontrolowany przez zbieraninę partyjnych działaczy podległych szefom zasiadających w rządzie.
Po drugie prawdziwego samorządu, tj. takiego, który sam ustala co robi i jak się finansuje. A nie takiego jak mamy obecnie, gdzie pod nazwą samorząd funkcjonuję zdecentralizowane świadczenie usług dla obywateli zadekretowanych, finansowanych i nadzorowanych przez władze centralne. Polska się nie zawali, a polskość się nie skończy, gdy nie będzie jednego ministra edukacji ustalającego listę lektur dla wszystkich szkół w Polsce.
Po trzecie zdecentralizowanego systemu prawnego, gdzie każdy sędzia orzeka o konstytucyjności, a sędziowie jako władza podlegają skutecznemu rozliczeniu.