Roman Giertych ma rację
Roman Giertych miał rację zmieniająć rozporządzenie o maturach. Może zrobił to w złym momencie i jego propozycja jest niewystarczająca, ale jest to krok w dobrym kierunku.
Dlaczego?
Po pierwsze, każdy kto przystąpi do egzaminu maturalnego powinien dostać świadectwo maturalne z lepszą lub gorszą lokatą. Ci z lepszymi ocenami pójdą na lepsze uczelnie, ci z gorszymi na gorsze uczelnie lub do szkół pomaturalnych. Społeczeństwo nic nie zyskuje uniemożliwając corocznie kilkudziesięciu tysiącom dzieci kontynuowanie nauki, bo nie były w stanie opanować wymyślonego przez dorosłych i mocno wątpliwego w dzisiejszych czasach kanonu wiedzy. Matura, która dzieli społeczeństwo na elity i całą resztę jest XIX wiecznym przeżytkiem. Dziś jest potrzebna matura demokratyczna, która mierzy stopień wiedzy na koniec szkoły średniej i pozwala każdemu z uzyskaną wiedzą kontynuować naukę na miarę dotychczas uzyskanej wiedzy.
Po drugie, niekompetentni urzędnicy z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej nie potrafią pisać egzaminów. Egzaminy powinny być co roku identycznie trudne. Niestety tak nie jest. Matura z jednego roku jest innej trudności niż matura z innego roku. Nasi specjaliści od egzaminów nie nauczyli się pisać matury, tak by co roku i przez dziesięciolecia miała ten sam stopień trudności. Pała dla rosłych, a nie dla dzieci. Skrajnym przykładem jest matura z biologi. Rok temu zdało ja 98% dzieci, w tym roku tylko 80%. Dorośli doszli do wniosku, że rok temu biologia była za łatwa, więc w tym roku zwiększyli stopień jej trudności. Przy okazji pozbawili kilkadziesiąt tysięcy dzieci możliwości kontynuowania nauki. Gromy powinny się sypać nie na Romka, lecz na nieuków z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, którzy nie znają się na tym czym się zajmują.