Trump na stanowisku prezydenta przyspieszy procesy, które dojrzewały od dekad. Wraz ze wzrostem znaczenia Chin w globalnej wymianie towarowej rdzeń gospodarczy świata zmienia ideologię i politykę gospodarczą z wolnorynkowej w kierunku merkantylistycznej.
Nic nowego. Od wieków, gdy aktualny hegemon czuje się zagrożony usiłuje ograniczyć wolność handlu. Aktualny hegemon gdy jest mocny głosi politykę wolnego handlu i jeśli trzeba przymusza peryferia do handlu. Półperyferia usiłują się zazwyczaj organizować do łączenia jakiejś formy konfrontacji i współpracy z hegemonem. A peryferia są wewnętrznie zatomizowane i w stanie konfliktu grup, które sprzeczają się o sposób odniesienia do hegemona.
Źródło: Colin Flint, Peter J. Taylor, Political Geography. World-Economy, Nation-State and Locality. Seventh edition, 2018
Obecna antyrynkowa ideologia rdzenia globalnej gospodarki zagraża rozwojowi naszego polskiego półperyferium. Gospodarczy sukces Polski ostatnich trzech dekadach opiera się na globalizacji. Zmianę widać nie tylko w bieżących sloganach wyborczych i wypowiedziach polityków, ale od co najmniej dekady m.in. w literaturze ekonomicznej.
Gdy zajrzeć do bazy publikacji ekonomicznych Econlit w wersji dostępnej członkom American Economic Association to od dekady spada liczba artykułów naukowych ze słowami „free trade”:
Zmiana ideologiczna staje się znacznie bardziej dramatyczna, gdy doprecyzujemy wyszukiwanie z „wolny handel” na hasła „korzyści z wolnego handlu” (zielone słupki poniżej) oraz „koszty wolnego handlu” (czerwone słupki poniżej):
Wyszukiwania na inne hasła klucze dają podobne rezultaty. O globalizacji w akademickich publikatorach pisze się coraz mniej i w przeważającej mierze podkreślając jej koszty (czerwone słupki poniżej) a nie korzyści (zielone słupki):
Nie jest to tylko specyfika literatury o handlu międzynarodowym. Słowa klucze obrazujące inne aspekty polityki gospodarczej wskazują np. rosnącą przewagę liczebną tekstów o polityce przemysłowej w relacji do tekstów o wolnym rynku:
Gdy zejdzie się z wyszukiwania haseł w zbiorach literatury na poziom pojedynczych tekstów ekonomicznych to znajduje się takie kwiatki, jak poważnych zachodnich ekonomistów piszących, że niższe płace (absolutnie niższe!) oznaczają konkurowanie niższymi standardami społecznymi! Szkolny błąd!! Pomijają, że za te niższe płace można u nas więcej kupić. Ale na tym poziomie wiedzy to nie szkolne błędy, a celowe przeinaczenia.
Przebiegunowanie z wolnego handlu w kierunku merkantylizmu to nie jest jedynie pisanina jajogłowych ale również konkretne działania gospodarcze na forum UE oraz konkretne międzynarodowych decyzje banków.
W UE w 2006 Francja z Niemcami wykastrowała projekt dyrektywy Bolksteina, która miała wprowadzić w UE wolność przepływu usług analogiczną do wolności przepływu towarów, kapitałów i ludzi. Od tego czasu rdzeń UE proponuje nam coraz bardziej nierówną wymianę handlową. My mamy importować ich volkswageny i renaulty, a nasi kierowcy, budowlańcy i inni usługodawcy są wypychani regulacjami z ich rynków usług.
Właśnie gdy zaczęliśmy mieć z rdzeniem UE nadwyżki w handlu usługami uruchomili zapomniane od lat 1980ych hasło dumpingu socjalnego. W latach 1980ych „dumping socjalny” oznaczał przenoszenie pracochłonnej produkcji do tańszych państw południa UE: Grecji, Portugalii i Hiszpanii.
Źródło: Marc H. Klein (1991) The Single European Act and Social Dumping: A New Appeal for Multinational Collective Bargaining
Dziś slogan “dumping socjalny” służy za dyskursywna maczugę, która uzasadnia sprzeczne z traktatem UE ograniczanie wolnego przepływ usług!!
Podczas globalnego kryzysu 2007-09 zagraniczni właściciele banków w Polsce nakazali międzynarodowym grupom bankowym ograniczenie kredytowania poza krajami matkami oraz próbowali transferować kapitały banków do swoich central. W Polsce wówczas akcję kredytową na dużą skalę rozwijał jedynie państwowy PKO BP. A nadzór bankowy wydawał kolejne decyzje blokujące wysysanie kapitału z banków w Polsce do ich właścicieli za granicą.
Banki pod rodzimym politycznym nadzorem to niebezpieczne narzędzie, ale być może konieczne w biednym półperyferium jakim jesteśmy. Wspomniany PKO BP utrzymanie akcji kredytowej podczas kryzysu 2007-09 przypłacił wzrostem zagrożonych kredytów. Uratowało to jakąś liczbę rodzimych firm. I tym razem w ostatecznym rachunku nie zagroziło wypłacalności banku. Ale jest to rozwiązanie typu składzik spirytusu w domu alkoholika, może przydać się do dezynfekcji ran, ale może też doprowadzić do zgonu tego, którego miała chronić.
W 2024 w UK na wieść o tym, że amerykański fundusz wsparty przez pieniądze arabskie chce kupić gazetę przegłosowali w parlamencie obowiązujący retroaktywnie(!) zakaz nabywania wydawców prasy drukowanej przez osoby powiązane z zagranicznymi władzami. W USA prawo uniemożliwiające zakup mediów przez zagraniczne podmioty od dawna obowiązuje – a władze amerykańskie teraz rozważają żądanie sprzedaży chińskich socmediów do zachodnich właścicieli pod groźbą zakazania ich działalności w USA.
Państwa rdzenia światowej gospodarki coraz nachalniej promują krótkoterminowy interes gospodarczy wybranych przedsiębiorców ze swoich krajów. A wypychanie naszych usługodawców z unijnych rynków zazwyczaj jest robione tak, by podzielić nasze grupy interesów przeciw sobie. Na przykład ograniczenia w przewozach ciężarówkami są konstruowane tak, że najbardziej dolegliwe są dla mniejszych przedsiębiorców. Polski właściciel kilkuset ciężarówek będzie mniej dotknięty unijnymi szykanami niż właściciel kilku ciężarówek. Znajdzie lokalnego partnera i stać go, by postawić firmy udające francuskie czy niemieckie. Przy sprzyjających okolicznościach francuskie i niemieckie ograniczenia wypchną z rynku jego mniejszych polskich konkurentów.
Wielkomiejski ekonomista powie (to nie wymysł od kilku to słyszałem): może to dobrze, że małe firmy transportowe są wypychane, bo oferowały miejsca pracy o strasznej jakości pracy. Zapomni, nie zauważy i nie wspomni ten ekonomista, że te fajne, wysoce płatne miejsca pracy w klimatyzowanym biurowcu w Warszawie nie są każdemu Polakowi dostępne.
Upominającym się o interesy narodowe półperyferium grozi dyscyplinowanie z poziomu haseł uniwersalistycznych, które mobilizują i cementują koalicję grup interesów z państw rdzenia oraz jurgieltników i pożytecznych idiotów z półperyferium. Krzyczą dumping socjalny, a na myśli mają ochronę przedsiębiorców francuskich i niemieckich.
W takiej sytuacji należy dążyć do wybiórczej konfrontacji z rdzeniem. W naszym wypadku ze shegemonizowaną unijną częścią rdzenia pod uniwersalistycznymi hasłami. Trzeba być jak Piastowie przyjmujący chrześcijaństwo i wchodzący w podporządkowaną współpraco-konfrontację z rdzeniem. A nie jak ludy bałtyjskie i Słowianie połabscy, którzy w obliczu ekspansji zachodniego chrześcijaństwa dążyli do utrzymania maksimum władzy w ramach przedchrześcijańskich struktur.