Lokalne samorządy powinny w o wiele większym stopniu kształtować co i jak szkoła uczy!

Szkoła polska jest polem symbolicznych manifestacji środowisk, które chwilowo okupują stołek ministra oświaty:

od mundurków Giertycha, do likwidacji pracy domowych Nowackiej.
przez zastępowanie na liście lektur Gombrowicza Wojtyłą i na odwrót Wojtyły Gombrowiczem.
poprzez „Historię i Teraźniejszość” zastąpioną przez „Edukację Obywatelską”.
a obecnie „Wychowanie do życia w rodzinie” wyrugowane na rzecz „Edukacji Zdrowotnej”.

Manifestacje te nie dają realnych i trwałych zmian – ale pozwalają aktualnemu ministrowi zademonstrować pryncypialność i udawać sprawczość wobec własnego środowiska ideowego. Pojedynek na miny. Cyrk. I pokazucha. Zwał jak zwał, uczniów tylko szkoda.

By przerwać ten cyrk potrzebujemy zdecentralizować programowanie oświaty. Lokalne samorządy powinny w o wiele większym stopniu kształtować co i jak szkoła uczy. Gdy będą chcieli w jakiejś gminie mieć lekcje z naciąganiem prezerwatyw na banany, jak ja miałem w ósmej klasie australijskiej szkoły w latach 1980ych to będą mogli to w swojej gminnej szkole zorganizować. Jeśli będą woleli przysposabiać do życia w tradycyjnej rodzinie, wykładać zalety zachowania czystości, aż do ślubu, to niech tak robią.

Lepiej zwiększyć wpływ lokalnych społeczności na program nauczania, niż w rytm zmian pupy na stołku ministra oświaty w Warszawie robić ze szkół pole manifestacji ideologicznych! Z Warszawy powinny być tworzone i mierzone osiąganie standardów w bardzo wąskim zakresie wiedzy jak: czytanie i pisanie oraz matematyka i może jeszcze języki obce. Tam gdzie można uzyskać zgodę ekspertów. Resztę programu powinny kształtować lokalne samorządy. Albo jeszcze lepiej rady szkół złożone z rodziców.

Dziś gmina administruje szkołą głównie w wymiarze technicznym. Ma pod zarządem budynek. Może zdecydować o remoncie toalet w szkole oraz dopłacać do pensji nauczycieli ponad to co dostaje w subwencji oświatowej z budżetu państwa. Ale programem nie może się zajmować.

A szkoda! Bo zamiast konserwatyści lewakom, a lewacy konserwatystom narzucać z Warszawy jeden program dla każdej szkoły w całej Polsce, jedni i drudzy mogli by udoskonalać swoje postępowe lub konserwatywne modele szkoły tam gdzie mają większość.

Niech lewica i prawica realnie konkurują modelami oświaty, opartymi o środowiska gdzie mają zwolenników, zamiast narzucać sobie nawzajem gesty symboliczne.

0 comments… add one

Leave a Comment