Skapitulowałem i jakiś czas temu wymieniłem dowód osobisty ze starego (zielona książeczka) na nowy (kawałek plastiku). Przy okazji państwo polskie ukradło mi ponad cztery godziny:
|
Dojazd |
Czas w urzędzie |
Wniosek o akt urodzenia |
30 |
25 |
Odbiór aktu urodzenia |
30 |
15 |
Wizyta u fotografa |
20 |
20 |
Złożenie wniosku o dowód |
30 |
20 |
Odbi&o acute;r wniosku |
20 |
10 |
RAZEM |
130 minut |
90 minut |
I tak miałem szczęście. Uzyskanie nowego dowodu zajęło mi tylko 220 minut. Bo wymieniłem dowód kilka lat po obowiązkowym terminie. Nie stałem w horendalnych kolejkach z resztą Polaków, którzy przestraszeni wymogiem polskiego prawa grzecznie w stadzie poszli do urzędów w przewidzianym prawem terminie i stali w wielogodzinnych kolejkach.
Po raz kolejny sprawdziło się, iż prawo w Polsce bywa surowe, ale rzadko jest w pełni egzekwowane. Owszem w TV i radio straszyli różni urzędnicy i policjanci co mi się stanie, gdy władza dopadnie mnie ze starym dowodem. Ale w praktyce policjancji zatrzymujący mnie do kontroli okazali się bardzo polscy. Zazwyczaj razem śmieliśmy się z mojej zielonej książeczki. Najsurowszy policjant powiedział: "Panie lepiej Pan prędko to schowaj, bo ja tego widzieć nie mogę". Podobnie w urzędzie gminy gdzie poszedłem uzyskać nowy dowód osobisty. Pani urzednik spytała dlaczego dopiero teraz wymieniam dowód. Razem cieszyliśmy się na odpowiedź: „bo wcześniej nie potrzebowałem”.
Co typowe dla naszego państwa zdjęcie paszportowe identyczne jak to, które mam w paszporcie nie spełniało standardów na zdjęcie do dowodu osobistego. Nie mam pojęcia jaki w tym jest zamysł, pani w urzedzie też nie miała. Ale musiałem udać się do fotografa i dodatkowo wykosztować 20 zł na nowe zdjęcia w formacie odpowiednim do dowodu osobistego.
Teraz już jak reszta poddanych rządu polskiego chodzę z nowym dowodem ważnym tylko na 10 lat. I dziwie się jak radzą sobie te biedaki w Wielkiej Brytani i USA, gdzie nie ma obowiązkowego dowodu osobistego. Jakoś cywilizacja tam się nie zawaliła, chociać nie ma dowodów osobistych. policja łapie przestępców, ponoć nawet sprawniej niż u nas. Ludzie pożyczają i oddają książki w bibliotekach. Banki normalnie ściągają zwrot kredytów. A po zamieszkach policja łapie łobuzów w kilka dni, a sądy skazują w dzień lub dwa. I wszystko to bez dowodów osobistych…