Przy okazji rozmów Donalda i Leszka o podatkach od Donalda wyszło hasło „zrównoważony budżet od 2011”! Rewolucyjne to stwierdzenie padło jak kamień w medialną wodę. Nikt nie zauważył, nikt nie skomentował. A to jest po prostu rewolucja. Na razie werbalna. Ale jednak.
A tu Donald ot tak sobie rzucił: będziemy mieć nadwyżkę przychodów nad wydatkami. Przestaniemy konsumować dziś na poczet przyszłych pokoleń. Zamiast czekać na kryzys sami się ograniczymy w naszej konsumpcji!
Dlaczego politycy proponują coś tak potrzebnego i rozsądnego? Dlatego, że nie mają wyboru. Nasza konstytucja zakazuje zwiększania zadłużenia publicznego powyżej 60% PKB:
Art. 216.
5. Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa.
Ten zapis znalazł się w konstytucji dzięki Leszkowi Balcerowiczowi. Gdyby nie było Balcerowicza, to nie było by tego zapisu. Tyle o roli jednostki w historii. A teraz pospekulujmy co ten zapis oznaczać będzie w praktyce.
Jeżeli potraktować Donalda serio to oznaczo to, że po najbliższych wyborach parlamentarno-prezydenckich zmniejszymy wydatki i podniesiemy podatki. Jeśli się uda to samo w sobie będzie oznaczało nową jakość polityczno gospodarczą. Polska zachowa się racjonalnie bez zewnętrznego przymusu. Trzymam kciuki.
Ponadto w kształtującym się w UE podziale na państwa, które chcą uniknąć nadmiernego zadłużenia, oraz te, które chcą sobie postymulować swoje gospodarki będziemy razem z Niemcami (patrz niedawny wpis o zmianie niemieckiej konstytucji), a przeciw Francji, Hiszpani, Włochom, oraz prawdopodobnie Irlandii i Wielkiej Brytanii.
Z jednej strony zapracujemy na wyższą wirygodność finansową. Za naszego życia finanse publiczne Polski mogą mieć większe poważanie i wiarygodność niż włoskie, greckie, ale również francuskie i hiszpańskie. Jeśli ten wyczyn się uda to da nam niesamowity przywilej, pożyczania po niższym koszcie i w sytuacjach większego ryzyka, gdy małowiarygodnym się nie pożycza.
Z drugiej strony nie obędzie się bez awantury politycznej. Ci, którzy będą stymulować gospodarki, będa nam mieli za złe, że część stymulowania wycieka do nas. Będą starali się ograniczyć przyciekanie ich stymulowania do nas w sposoby trudne dziś do przewidzenia. Mogą chcieć ograniczyć funkcjonowanie wspólnego europejskiego rynku. Mogą dążyć do ustalenia wspólnych europejskich podatków, by wspólna eurokasa bardziej przeciekała do nich. Mogą wymyślić wspólne europejski obligacje, którę pozwolą państwom rozrzutnym pożyczać taniej na kosz państw oszczędnych. Możliwości jest wiele. Nie wiemy co zrobią, ale trzeba im to utrudniać.
Na dziś należy Donalda trzymać za słowo. By tak sobie rzucona wypowiedź stała się żelazną obietnicą na której wisi reputacja Donalda i wiarygodność polskich finansów. Oraz należy dokładniej przyglądać się europejskim pomysłom na gospodarkę, a zwłaszcza pilnować wolnego przepływu towarów i rozszerzać wolny przepływ usług.
p.s. na Facebooku po eksperymentach z fan stronom "Zlikwidować Abonamnet!" założyłem grupę "Zlikwidować Abonament!". Jeśli chcesz pomóc zlikwidować podatek od telewizora to przyłącz się na facebooku do grupy "Zlikwidować Abonament!" i zaproś do niej WSZYSTKICH swoich przyjaciół. Zorganizujmy największą grupę w polskim facebooku!
Byłoby świetnie! Mam jednak sporo wątpliwości co do umiejetności realizowania dobrych obietnic Donalda. Pamiętam jak dziś, obietnicą złożona w 2007 (bodajże?) – ” Zniesiemy instytucje meldunku”. Zaiste ten faszystowsko-stalinowski proceder meldowania się (jak jakiś bandyta albo niepoprawny rasowo chwast społeczny) jest nie tylko irytujący, kosztowny i bezsensowny, ale jest w sprzeczności z zasadą wolności obywatelskiej. Teraz popatrz, realizacja tej obietnicy (adresowana była w szczególności do młodych ludzi) nie rujnuje budżetu, nie krzywdzi żadnej grupy społecznej, trudno nawet sobie wyobrazić aby prezydent to zawetował. I co? I nic. Czy słyszałeś jakiegoś dziennikarza , aby zapytał na konferencji o to premiera? Mam pewne obawy , że tak jak wiele innych obietnic i ta ugrzęźnie. Jedyna korzyść, to możliwa aprecjacja złotego i za to lubie Donalda 🙂
Pożyjemy, zobaczymy.
Prędzej jestem skłonny założyć zmianę konstytucji, niż konsekwentny odpór tym wszystkim, którzy z budżetu doją i milczeć nie będą.