Obywatel łamie blokady

Siedemnaście lat temu siedziałem w autobusie PKS, który stał na pierwszej w Polsce blokadzie dróg urządzonej przez rolników. Obok blokady stał miejscowy milicjant (a może już policjant). Stał tam by chronić blokujących drogę sąsiadów przed gniewem przyjezdnych kierowców. Przy okazji zarobił od kierowców sporę porcję obelg, z których wsiowy głupek należała do łagodniejszych i bardziej wyrafinowanych. Rezultat tego spotkania gniewu ludu i gniewu przyjzdnych był nastepujący: rolnicy nielegalnie blokowali drogę, policjant chronił nielegalnie blokujących rolników przed kierowcami, a kierowcy bezkarnie lżyli milicjanta. Potem sejm zwiększył wydatki budżetowe na dotacje dla rolników.

W zeszłym tygodniu lekarze chodząc w tę i z powrotem po przejściu dla pieszych nielegalnie blokowali jedną z ważniejszych ulic w Warszawie. Tysiące obywateli stało przez ponad dwie godziny w korkach – spóźnili sie do pracy, na spotkania, oraz na lotnisko gdzie prowadziła ta ulica. Policja nie interweniowała. Do czasu. Jeden obywatel zaprotestował przeciw nielegalnej formie protestu. Oblał blokujacych lekarzy olejem silnikowym, a następnie ominął blokadę trawnikiem. Tego było już za wiele dla dzielnych chłopców z policji. Już o świcie następnego dnia znalezli kierowcę, zawlekli na komisariat i postawili zarzut narażania na utratę zdrowia (jedna lekarka stwierdziła, że olej dostał się jej do oka, a inny lekarz zaświadczył, że w związku z tym ucierpiała), oraz postawili zarzuty z kodeksu drogowego za jazdę po trawniku.

My obywatele dostaliśmy kolejne ostrzeżenie: pracuj ciężko, płać rosnące podatki i potulnie znoś agresję utrzymanków budżetu. I tak jest od lat. Za każdym razem budzi to moją bezsilną wściekłość, oraz rosnącą ochotę czynnej obrony mojego prawa do wolnego przemieszczania się. W pełni popieram obywatela, który wystąpił przeciw agresji lekarzy. A zafajdanych mudurowych, którzy bronią łamiących prawo i bronią łamania prawa mam w coraz mniejszym poważaniu.

Każdy kto łamie nasze prawa powinien spodziewać się surowej reakcji stróżów prawa opłacanych z naszych pieniędzy. Jeżeli jednak państwo i jego przedstawiciele nie chcą lub nie potrafią wywiązać się z obowiązków obrony obywateli to mamy prawo bronić się sami. Ulice i drogi służą do podróżowania, a nie do urządzania nielegalnych blokad. Bezprawne ograniczenie mojego prawa do wolnego przemieszczania stanowi agresję. Gdy państwo nas zawiedzie i pozostaniemy bez jego ochrony przed bezprawiem to mam naturalne prawo sami bronić sie skutecznie. W tym mamy prawo do przełamania nielegalnych blokad ulic i dróg.

0 comments… add one

Leave a Comment