Dobre uczelnie tam gdzie działa rynek

Studenci, gdy mają szansę wyboru wybierają lepsze uczelnie. A gdzie one są? Według studentów Erasmusa tam gdzie pensje wykładowców ustalają uczelnie według kryteriów rynkowych oraz tam gdzie władze uczelni są wybierane przez gremia zewnętrzne do uczelni (tj. nie przez profesorów wykładających na danej uczelni). Gdzie to? W Wlk. Brytanii i Szwecji!

Poniżej widzisz wykresy, które obrazuje różnicę pomiędzy studentami wyjeżdżającymi i przyjeżdzającymi do danego państwa w ramach unijnego programu wymiany studentów Erasmus. Dlaczego interesują mnie te dane? Bo są dobrym przybliżeniem miary jakości studiów w danym państwie. Studenci z całej Europy oceniają do której uczelni w którym państwie opłaca się im pojechać. Nie jest to miara doskonała. Jak każda. Na przykład uczelnie z państw ze słonecznym klimatem mają lekką przewagę w przyciąganiu studentów. Można do oceny uczelni korzystać z innych danych jak liczba patentów na 1 mln mieszkańców w danym państwie, czy też liczba cytowań publikacji naukowców z danego państwa – jak robiłem to w poprzednich wpisach. Dziś poprzestanę na przepływach studentów w Erasmusie. Miliony studentów sporą się nagłowią gdzie na tego Erasmusa pojechać. Ufam, że przykładają się do tej decyzji bo od niej zależy ich dalsza kariera.

Źródło: Eurostat
Co widzimy na powyższych wykresach?

Liderzy to od lat te dwa same państwa Wielka Brytania i Szwecja. Rok w rok! Wlk. Brytania czyli rzekome siedlisko krwiożerczego kapitalizmu i Szwecja rzekomy socjalistyczny raj. Co łączy Szwecję i Anglię i wyróżnia je na tle Europy? Uczelnie w Wielkiej Brytanii i Szwecji w odróżnieniu od uczelni w reszcie Europy mają znaczną autonomię w ustalaniu płac wykładowców oraz duża część osób w gremiach zarządzających uczelniami pochodzi z poza danej uczelni.

W większości pozostałych państw Europy normą jest centralny państwowy taryfikator na płace wykładowców oraz wybór władz uczelni przez profesurę danej uczelni. Oczywiście są lokalne smaczki, takie jak nasze polskie uczelnie, gdzie etat i pensja wykładowcy tak naprawdę stanowią przywilej do chałturzenia, a sama pensja jest dla wielu wykładowców mało znaczącym dodatkiem.

Wiedza o tym, że sposób zorganizowania uczelni powiązany jest z jakością nauczania i badań nie jest jakąś specjalną tajemnicą (patrz tabela poniżej z jednego z wielu opracowań na ten temat):

Źródło: Philippe Aghion, Mathias Dewatripont, Caroline Hoxby, Andreu Mas-Colell, André Sapir, Why Reform Europe’s Universities? Bruegel Policy Brief, Issue 2007/04 September 2007.

W powyższej tabeli na zielono zakreśliłem dane dla tych państw, gdzie uczelnie mają wysoką autonomię w ustalaniu płac wykładowców oraz niską proporcję osób z wewnątrz uczelni w ciałach zarządczych uczelni.

Problem nie jest wiedza lecz wprowadzenie zmian wynikających z tej wiedzy. Zmiany uderzą w interesy profesury oraz utrwalone w społeczeństwie kalki pojęciowe, takie jak: „uczelnie mamy słabe, bo wydajemy na nie za mało”. Sorry, uczelnie mamy słabe bo słabo są zorganizowane. Profesorowie wybierają szefa uczelnie, by zabezpieczyć stan posiadania na swoim folwarku, a nie po to by zachęcał ich do wytężonego wysiłku i nagradzał najlepszych. A wynagrodzenia ustalane w ramach sztywnego taryfikatora, gdzie jedyną istotną zmienną jest wiek od którego zależy miejsce w uczelnianej hierarchii utrudniają płacenie za jakość nauczania i badania. Największą pensję na uczelni można dostać w okresie, gdy traci się sprawność ruchową i energię życiową, ale za to jest się prof. Dr hab. i szefem katedry. Jest wielu starych i sprawnych, ale sama zasada progresji wynagrodzenia wraz z miejscem w hierarchii uniemożliwia premiowanie najlepszych wykładowców, młody musi zarabiać mniej od starego i basta.

0 comments… add one

Leave a Comment