USA – likwidacja zadłużenia poprzez niewypłacalność i inflację.
USA jest tak zadłużone, że jest niewypłacalne. Oficjalny dług państwa, firm i obywateli to ponad 370% PKB. Niezewidencjonowane, ale istniejące zobowiązania (tzw. unfunded liabilities) ichniejszego ZUS (social security i medicare) to kolejne 500-800% PKB. Fundusze emerytalne prowadzone przez władze lokalne i stanowe, oraz prywatne firmy mają dziurę na kolejne kilkaset procent PKB. Amerykanie są o wiele biedniejsi niż wskazuje ich poziom życia, bo finansują swą dzisiejszą konsumpcję zadłużaniem i liczą, że w przyszłości ktoś zapłaci za ich emerytury. A oficjalny dług USA nieubłagalnie rośnie i rośnie od czasu wojny w Wietnamie:
Źródło: Federal Reserve Flow of Funds Z.1 Table D.3
Źródło: Federal Reserve Flow of Funds Z.1 Table D.3 oraz Bureau of Economic Analysis
Co gorsza powyższe dane nie uwzględniają istniejącego, ale nie zaksięgowanego zadłużenia ichniejszego ZUS. Nie zaksięgowany deficyt Social Security to co najmniej US$ 4 biliony (4 tys miliardów), a deficit Medicare i Medicaid to co najmniej US$ 80 bilionów (80 tys. miliardów). Dla przypomnienia PKB USA za 2008 to jakieś 14 bilionów (14 tys miliardów). Czyli oficjalny i zaksięgowany dług USA to 370% gospodarki. A ten ukryty to kolejne ok. 600%. Wesoło jest, być Amerykanem. Nie ma co. A jeszcze nikt tak naprawdę nie zsumował deficytu w funduszach emerytalnych prowadzonych przez władze lokalne, stanowe i sektor prywatny…
Po drugie, nie będzie szybkiego powrotu rozsądku. Co prawda gospodarstwa domowe po dwudziestu latach wydawania zaczeły oszczędzać:
Źródło: Bureau of Economic Analysis, NBER
Ale spadek pożyczania przez gospodarstwa domowa z powodzeniem nadrabia państwo zwiększając wydatki na kredyt:
Źródło: Federal Reserve Flow of Funds Z.1 Table D.2
Państwo amerykańskie będzie wydawać i wydawać. Republikanie nie pozwolą podnieść podatków. A Demokraci nie pozwolą obciąć wydatków. Wręcz będzie nasilenie zabawy p/t kto odpuści pierwszy, przed upadłością. Ta zabawa zresztą trwa już od pewnego czasu. Co najmniej od czasu Regana ekonomia polityczna USA polega na tym, że republikanie obniżali podatki swoim wyborcom, zwiększali wydatki na swoich wyborców i zadłużali państwo. Natomiat demokraci uznawani byli za partię nieodpowiedzialną gospodarczo, więc chociaż chcieli zwiększać wydatki dla swych wyborców, to koncentrowali się raczej na obniżeniu wydatków.
Jednak zmienia się postrzeganie demokratów. Clinton jest jedynym z żyjących prezydentów za którego prezydentury budżet USA miał nadwyżkę. Co ważniejsze Clinton zmienił system pomocy społecznej z hamaka dla bumelantów w siatkę bezpieczeństwa dla tych co nie mieli szczęścia. Demokraci przestali być postrzegani jako ci, którzy pieniądze białych podatników wydają na czarnych leniów. To daje im szansę na usyskanie zgody większości obywateli na zwiększenie podatków.
Jednak na razie Obama wykorzystał zmianę postrzegania demokratów i w zabawie kto pęknie pierwszy w obliczu niewpłacaności zmienił reguły. Teraz demokraci też wpychają USA w coraz większe zadłużenie i czekają kto pęknie: republikanie pozwolą zwiększyć podatki, czy demokraci obetną wydatki. Na razie demokraci idą wręcz w kierunku dalszego zwiększenia wydatków i zapowiadają wprowadzenie finansowanego przez państwo powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych.
I tak się będą bawić aż do dnia, gdy pożyczkodawcy odetną ich od kasy, lub koszt pożyczania tak bardzo wzrośnie, że Amerykanie sami przestaną pożyczać. Wtedy albo ogłoszą niewypłacalność, albo wyłgają się ze swoich długów inflacją, i złamaniem obietnic emerytalnych.
Inne wpisy w serii "Dekada Niepewności":
Fiskalne możliwości i inflacyjne konsekwencje – „Walczenie” z kryzysikiem za pomocą wydawania pieniędzy, których się nie posiada jest najlepszym sposobem na wywołanie kryzysu niewypłacalności państw oraz powrotu wysokiej inflacji znanej z przełomu lat 70-ych i 80-y
Kryzys jako międzynarodowa przepychanka polityczna – Każdy kryzys nadmiernego zadłużenia rozwiązuje się dzieląc stratę z niespłaconych długów pomiędzy kredytodawców i kredytobiorców. Jednak nie ma tu prostej matematyki. Siła jednych i drugich wzajemnie na siebie oddziaływuje, by ustalić ile długów się umorzy, ile spłaci i kiedy.
Po kryzysiku dekada niepewności – 12 marca 2009 – Kryzys to dopiero będzie. Czytaj by się dowiedzieć dlaczego.
A zatem, gdyby dane wystandaryzować i zestawić z podobnymi parametrami dla Polski to … wyszłoby że El Dorado przenosi się nad Wisłę 🙂 Pokusisz się o analizę porównawczą ?
Grzegorz
🙂
wlasnie zbieram dane do wpisu p/t “Złote ćwierćwiecze?”
jesli sie wyrobie to zawiesze wpis na blogu w okolicach czwartku.
Mnie zastanawia dlaczego ta rzeczywistosc tak powoli dochodzi do swiadomosci poza USA. Juz kilku Amerykanow kiedy ich zapytalem kiedy Ameryka zamierza oddac pozyczone pieniadze usmiechnelo sie i powiedzialo “nigdy”. Casem z komentarzem w stylu “co nam moga zrobic? Od tego mamy wojsko, zeby sie nie bac wierzycieli.”. A na swiecie wszyscy licza ze stanie sie jakis cud. Przyszlosci nikt nie zna i rzeczywiscie cud moze sie zdarzyc, ale skad ta uporczywa wiara ze bankructwo Ameryki jest po prostu niemozliwe?