Dzięki konfliktowi o sądy wiemy więcej o sędziach

Skonfliktowani o wpływy w sądach wyciągają informacje o sędziach. Dostajemy coraz więcej utajnionych informacji, które powinno być jawne z mocy prawa i powszechnie dostępne. Bo jawne powinny być zarówno listy poparcia nominowanych dla KRS jak i listy sędziów nominowanych przez Radę Państwa. Dostęp do informacji o władzy jest podstawą rozliczania władzy, każdej władzy, w tym władzy sędziów.

No i trach bach! Gazeta Wyborcza wydobyła i opublikowała niedostępne dla zwykłych obywateli listy poparcia sędziów nominowanych do KRS:

Źródło: Gazeta Wyborcza

Z drugiej strony, sędzia Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz wydobył i upublicznił niedostępne dla nas listy nominowanych na sędziów przez PRLowską Radę Państwa:

Dzięki wzajemnym podpierdolkom skonfliktowanych strony mamy coraz lepsze rozeznane w faktach dotyczących poszczególnych sędziów jak i sądownictwa w całości.

Pożytki z konfliktu dopiero się zaczynają. Konflikt wyświetla coraz wyraźniej uczynki poszczególnych sędziów. Na przykład redaktor Siedlecka z Gazety Wyborczej robi listę sędziów, którzy według niej dobrze wyrokowali. Na tej liście daje m.in. sędzię Monikę Tkaczyk-Turek:

Według innych doniesień ta sama sędzia Monika Tkaczyk-Turek bez podstaw faktycznych nałożyła grzywnę 18 tys. zł na dziennikarze za rzekome utrudnianie ABW wydarcia redaktorowi Latkowskiemu jego laptopa:

Źródło: Wprost

Lepiej by było by wszystkie wyroki wszystkich sędziów były dostępne w internecie wraz z innymi informacjami dotyczącymi pracy i sprawowania się sędziów. Ale dobre i to. Dzięki wzajemnym podpierdolką i internetowi, możemy składać coraz bardziej kompletny obraz sędziów i sądownictwa.

Ostatnio głośnio o sędzim Juszczyszynie. Sędzia Juszczyszyn utrzymał prawo jazdy tylko dlatego, że jest sędzią. Jak doniosła TVP został zatrzymany za jazdę z prędkością 101 km/h w terenie zabudowanym, ale nie został ukarany, gdyż schował się za legitymacją sędziowską:

Źródło: TVP

Gdyby ktoś nie odkopał, a TVP nie rozpowszechniła notatki służbowej z policji to byśmy nie mieli pojęcia, o tym jak sędzia Juszczyszny uniknął zatrzymana prawa jazdy, które grozi w takich sytuacjach tobie i mnie.

To wzajemne popierdalania się do opinii publicznej, to nie przypadek ostatnich miesięcy. Dzieje się od kiedy zaczął się konflikt o sądy. Już w 2016 Gazeta Wyborcza opublikowało to co było w ocenie pracy sędzi Przyłębskiej, w odwecie za to, że PiS mianował ja do Trybunału Konstytucyjnego. Na mocy (szkodliwego) prawa tego typu informacje też są tajne.

Ale kształtuje się nowy zwyczaj. Wielokrotne publikowanie formalnie tajnych informacji pozostawi ślad. To co na mocy litery prawa tajne staje się w praktyce jawne. Ten zwyczaj trzeba pielęgnować, aż stanie się nowym prawem. Kibicujmy jednym i drugim, żeby jak najwięcej kwitów na siebie powyciągali. Żeby zwyczaj jawności informacji o sędziach stał się jak najbardziej powszechny i ugruntowany w prawie.

0 comments… add one

Leave a Comment