Opolski Anschluss

Czy urzędnicy służą nam? Czy my urzędnikom? Jeśli za miarę przyjąć, wyznaczanie granic wsi i miast to jesteśmy sługami urzędników. W Polsce samorządność jest atrapą. Mieszkańcy nie decydują o granicy swoich gmin, czy nawet o nazwie lub herbie swojej wioski lub miasteczka. Gdy zerkniesz do ustawy o samorządzie terytorialnym odkryjesz, iż to rząd wytycza granice gmin:

Łaskawcy przewidzieli konsultacje z mieszkańcami, które są …niewiążące. Jak ten urzędniczy dyktat pod pozorem samorządności działa w praktyce widać obecnie w Opolu.

Prezydent Opola zachciał włączyć do Opola część terenów sąsiednich gmin, co charakterystyczne chce intensywniej zagospodarowanych terenów sąsiadów. Na przykład pod Opolem znajduje się jedna z niewielu rozbudowywanych w Polsce dużych elektrowni. Pomimo nazwy Opole, tak naprawdę stoi między podopolskimi wsiami. Dobrzeń Wielki gdzie ulokowana jest ta elektrownia jest obecnie najbogatszą opolską gminą. Właśnie na podatki płynące do gminy z tej elektrowni połaszczył się prezydent Opola, który postanowił zwiększyć swój budżet przyłączając te sołectwa, gdzie stoi elektrownia, ale również lokalne centrum handlowe Turawa Park oraz sąsiednie sołectwa przygotowane pod inwestycje przez gminy, w których obecnie się znajdują. Żeby było jasne prezydent Olsztyna w swoim planie aneksji pominął bliższe Opolu sołectwa, ale nieatrakcyjne, bo z gorszą infrastrukturą.

Przeciwko aneksji są mieszańcy i samorządy gmin, którym planuje się anektować cześć obszaru:

Teraz tymi swoim konsultacjami i uchwałami mieszkańcy i samorządy mogą pupy podcierać, bo rząd 19 lipca zatwierdził anschluss: od 1 stycznia 2017 roku Opole powiększone będzie o 12 sołectw z gmin Komprachcice, Prószków, Dąbrowa oraz Dobrzeń Wielki. Protestujący poddani potulnie mogą się udać do urzędu miasta Opola i kornie poprosić o wymianę dowodów osobistych, tablic i dowodów rejestracyjnych.

Jak to w Polsce, aneksję terenów inwestycyjnych sąsiednich gmin poparły Autorytety:

Źródło: www.nto.pl

Źródło: www.nto.pl

Autorytety jako jedyną możliwość regionalnego rozwoju widzą odgórną decyzję władzy oraz pozbawienie możliwości decydowania o sobie mieszkańców. Nie potrafią, zauważyć, że dla ponad połowy Opola nie ma planów zagospodarowania, a w samym Opolu leżą dziesiątki hektarów pół należących do miasta. Łatwiej ukraść nie swoje, a gotowe pod inwestycje tereny.

Przy okazji rujnują kulturę współpracy lokalnych samorządów. Po co lokalne samorządy mają współpracować, jeśli przy poparciu władzy zwierzchniej mogą sąsiednim gminom wyrywać co bardziej atrakcyjne tereny i inwestycje?

Dla podmiejskich gmin przekaz jest prosty: nie chcesz aneksji, nie rozwijaj się, nie ściągaj inwestycji, nie inwestuj w infrastrukturę, zwłaszcza od strony większej gminy miejskiej, bo któryś kolejny rząd wyrwie wam te tereny, a wy będziecie mieli do powiedzenia tyle co chłop pańszczyźniany do karbowego.

Niebawem kolejne autorytety na konferencjach organizowanych za nasze pieniądze i w publikacjach wydawanych również za nasze pieniądze będą biadolić nad tym, że Polacy władzy nie lubią, czują się ubezwłasnowolnieni i odnoszą się do niej jak krnąbrny chłop pańszczyźniany.

Ale po co w mozole uczyć się u nas współpracy? Na przykład razem płacić za jedną stację uzdatniania wody i oczyszczalnię? Razem prowadzić i finansować jedną szkołę? Można przecież załatwić sobie u władzy zwierzchniej przejęcie terenu i infrastruktury sąsiadów. Opole to nie jednostkowy wybryk. Zakusy na tereny sąsiadów mają m.in. Olsztyn, Ełk, Poznań, Kraków i wiele innych miast.

Uzasadnienia są różne. W Poznaniu prezydent Jaśkowiak twierdzi, że podmiejskie gminy pasożytują na Poznaniu: ich mieszkańcy zatrzymują przynależne gminom wpływu z PIT w miejscu zamieszkania, a korzystają z usług miejskich w Poznaniu. W Krakowie zwolennicy wielkiego Krakowa powołują się na walkę ze smogiem: u siebie chcą zakazać i skutecznie kontrolować palenie węglem w domowych piecach, ale wiedzą, że bez podobnych zakazów w sąsiednich gminach Kraków nadal będzie spowity smogiem.

Zwolennikom walczenia ze smogiem za pomocą przestawiania tablic z napisem „Kraków” oraz sprawiedliwego rozwoju rodem z Poznania przedstawiam: The City of London. Miasto Londyn (City of London) liczy zaledwie jedną milę kwadratową i kilka tysięcy mieszkańców. Resztę tego co uważa się za Londyn współtworzą z miastem Londyn trzydzieści dwa odrębne miasta (boroughs).

Usługi miejskie dostarczane są tam przez wielowarstwową mozaikę uregulowań i umów pomiędzy odrębnymi miastami i podmiotami przez nie współtworzonymi. Przykładowo za wywóz śmieci odpowiada każde miasto, ale w praktyce potrafią się razem porozumieć i świadczyć tę usługę wspólnie. Bezpieczeństwa strzeże policja miasta Londyn, a w pozostałych trzydziestu dwóch miastach Metropolitan Police Service.

Włodarzom naszych pożal się Boże metropolii wydaje się, że sposobem rozwiązywania problemów jest odgórny dyktat, a nie współpraca. Tak jak by Polską nadal rządzili zaborcy lub okupanci. A potem utyskują na niską aktywność obywatelską Polaków…

… a każdemu po kolei rządowi wydaje się, że musi decydować o granicach, nazwie i herbie każdego miasta, miasteczka i wsi.

1 comment… add one
  • QWerty Aug 1, 2016, 3:32 am

    1. To już nawet do tego doszło żeby prezydent Olsztyna podopolskie wsie chciał przyłączać? 😀 Czy po prostu dla warszawki Olsztyn, Opole, wszystko jedno zacofana wiocha, postęp trzeba wprowadzić na tą czy inną modłę? 😛 Niestety, ale trochę błąd w stylu tego co artykuł krytykuje – ignorancję tożsamości regionalnej i prowincji. 😛 Parafrazując słynną scenę urbanistycznych poprawek dyrekcji z “Poszukiwany, poszukiwana”: Panie dyrektorze, tu jest Olsztyn. Aaa.. to nie, nie…; A nie, dobrze! Olsztyn damy tu, obok Opola, a Dobrzeń niech tam koło tych jezior będzie, w zieleni.

    2. A tak na serio, to uważam, że najpoważniejszym pod względem samostanowienia i demokracji problemem jest to, że tam w styczniu nie zanosi się na nowe wybory po tych zmianach. Będzie “taxation without representation”. Chyba, że się mieszkańcy sami zbiorą jakoś i uda im się referendum zwołać o odwołanie prezydenta.

    3. A jak tak profesorów boli Turawa Park, co to wysysa krew z Opola, to niech spojrzą na siebie, cały kraj ich przymusowo finansuje, a podatki uniwersytet i jego pracownicy/studenci płacą zapewne głównie tylko w Opolu i jeszcze do MZK Opole przez to budżet państwa też więcej dopłaca.

    4. Zastanawia mnie też co by ci profesorowie powiedzieli na temat aneksji jakby były inne zasady finansowania uczelni wyższych i zamiast centralnie byliby finansowani głównie przez sejmik wojewódzki. Zresztą nawet teraz może to się obrócić przeciw nim, jak plan Gowina o konsolidowaniu uczelni zostałby realizowany to UO/PO zapewne stałyby się filią UWr/PWr/UŚ/PŚ/UJ/AGH.

    5. Co do Londynu, to jednak ustawa ustanowiła taką kolej rzeczy i wspólny burmistrz i rada miasta jest narzucone ustawą, co prawda wprowadzoną po referendum lokalnym w tej sprawie.

Cancel reply

Leave a Comment