Podręczniki dla każdego
W PRL brak sznurka do snopowiązałek był synonimem nierozwiązywalnego i regularnie powracającego problemu. Był on dowodem na immanentną niewydolność realnego socjalizmu. W III/IV RP tę samą rolę pełni wyzwanie zapewnienia każdemu dziecku dostępu do podręczników. Nieumiejętność sprostania temu wyzwaniu jest dowodem na anachroniczności polityków i elit oświatowych. Od kilku lat lewica i prawica proponują doraźną pomoc (n.p. wyprawka dla ucznia), lub rozwiązania, które są skazane na niepowodzenie bowiem nie uwzględniają interesów osób związanych z podręcznikami (n.p. giełdy używanych podręczników).
Ale już koniec tej niemocy. Rozpoczynam właśnie propagowanie rozwiązania, które z powodzeniem działa w Australii, Wielkiej Brytanii, oraz USA. Spowoduję, że podręcznik będzie własnością biblioteki szkolnej, a nie ucznia. Biblioteka szkolna kupi podręcznik i przez kilka lat będzie wypożyczać podręcznik kolejnym rocznikom uczniów.
Pomysł ten ma same zalety. Zmniejszy wydatki Polaków na podręczniki, co jest zwłaszcza cenne w rodzinach biednych. Zmniejszy koszty dystrybucji podręczników, bo jedna ciężarówka która jedzie z drukarni do szkoły jest tańsza niż cała sieć sprzedawców i pośredników, oraz łapówek dla nauczycieli. Podda też w wątpliwość model nauczania polegający na „kuciu na pamięć” – posiadanie podręczników przez szkoły ułatwi spowodowanie, by z czasem podręcznik stał się pomocą naukową rozwijającą zdolności, a nie zbiorem wiedzy z której trzeba będzie się rozliczyć za kilka lat.
Jeżeli pomyślisz, że się nie uda bo nauczyciele będą przeciw (bo nie dostaną swojej łapówki), wydawcy będą przeciw (bo spadnie sprzedaż podręczników), i uczniowie będą przeciw (bo z czego będą kuć do egzaminów) to jesteś w większości, która się myli.
Ale nie będę się z tobą kłócił. Zamiast pyszczyć za tym pomysłem, najpierw wdrożę go w kilku małych szkołach wiejskich, gdzie stosunkowo wielu uczniów nie ma kompletu podręczników a nauczyciele są pod większą kontrolą lokalnej społeczności. W ciągu najbliższego roku mam nadzieję zebrać fundusze na zrobienie jednej takiej biblioteki podręczników w małej wiejskiej szkole. Namawiam też polityków by w ramach robienia sobie reputacji zrobili podobne biblioteki podręczników. W zeszłym tygodniu sprzedałem ten pomysł Donaldowi Tuskowi, teraz pójdę do chłopaków z PiS, żeby wiedzieli, że jak nie oni to PO podejmie się tego wyzwania. Potem pójdę do Tuska i mu powiem, że może niedługo PiS zacznie robić biblioteki podręczników.
Dla zainteresowanych zamieszczam zarys porozumienia pomiędzy szkołą a osobami/fundacją finansującymi utworzenie biblioteki podręczników.
Szkoła Polska 1 – Roman Giertych ma rację
Odnosnik “porozumienia pomiędzy szkołą a osobami/fundacją” nie dziala.
Dzięki, już naprawiłem spaprany link, teraz powinien działać bez zarzutu.
Swoją drogą jeżdziłem wczoraj po Polsce i przyszło mi do głowy, że z pomysłem szkolnych bibliotek podręczników trzeba pójść do Ministra Romka. Co prawda jest on mocno z nie mojej bajki, ale powinno mu zależeć, by się wykazać…