W przyszły czwartek chciałem zaprosić kilku znajomych do ulubionej winiarni. Ale nic z tego. Rząd ogłosił, że w związku z przyjazdem papieża w nawiedzonych miescjowościach wprowadza się prohibicję.
Czyli nadal jesteśmy uważani za poddanych, a nie obywateli. Wypicie kieliszka wina w restauracji to przywilej poddanych, który miłościwie panujący mogą odebrać w każdej chwili.
Na szczęście mieszkamy w Polsce. Mamy co prawda mało obywateli wśród Polaków, ale za to wielu krnąbrnych poddanych. Rządzący zachowują się jak okupanci, a obywatele olewają ich zarządzenia. Podczas ostatniej papieżowej prohibicji w mojej ulubionej knajpie, nie mogłem dostać wina w kieliszku. Ale za to w tej samej cenie ale w o wiele większej szklance dostawałem wino jako „sok jabłkowy”.
test