To my obywatele zatrudniamy sędziów. A naszym prawem jako pracodawcy jest wiedzieć jak sprawuje się nasz pracownik sędzia. Jednak sędziowie oraz pisane pod nich prawo konsekwentnie stoją na innym stanowisku. Jak donosi Głos Wielkopolski sędzia Przyłębska mianowana do Trybunału Konstytucyjnego, była negatywnie oceniana za swoje sędziowanie:
Autor artykułu z Głosu Wielkopolskiego korzystając z prawa dostępu do informacji publicznej poprosił o tę negatywną ocenę. Niestety prezes sądu sędzia Henryk Komisarski odmówił dostępu do tych informacji.
Jesteśmy pracodawcami sędzi Przyłębskiej. Trafiła ona na eksponowane stanowisko sędziego Trybunału, więc tym bardziej mamy prawo wiedzieć jakim sędzią była.
Niestety tym razem prezes sądu ma podstawę prawną do chowania informacji publicznej przed nami, bo art. 106f prawa o ustroju sądów powszechnych utajnia oceny sędziów:
Pomijam dziś, czy sędziom jak urzędnikom należy na mocy ustawy tworzyć indywidualne plany rozwoju. Pomijam też, dlaczego dwa różne rodzaje informacji, tj. oceny pracy oraz plany rozwoju jednym i tym samym artykułem, uznano za tajemnicę. Ale sędzia Komisarski miał podstawę odmówić nam dostępu do informacji.
Dlatego, czym szybciej należy znowelizować artykuł 106f, tak by oceny pracy sędziego nie były tajemnicą:
Trzy lata temu dałem listę informacji, których ujawnienie zwiększy obywatelską kontrolę nad władzą sędziowską. Za chwile jawne będą deklaracje majątkowe sędziów, jedna z siedmiu rodzajów informacji które powinny być jawne. Mam nadzieję, że na jawność ocen pracy i pozostałe informacje nie będziemy musieli długo czekać.
A na razie możemy się tylko domyślać dlaczego sędzia Przyłębska zasługuje, albo i nie na bycie sędzią Trybunału Konstytucyjnego…