Nadzór winnien egzekować wymogi bezpieczeństwa z całą stanowczością w czasie prosperity. Natomiast w czasie spowolnienia winien je luzować. W czasie dobrobytu należy zbierać rezerwy, którymi łagodzić się będzie dolegliwość kryzysu. Zamykanie stajni po tym jak koń z niej już spieprzył nie dość, że nie zatrzyma go to jeszcze utrudni zagonienie na miejsce.
W czasie kryzysu zmniejszanie akcji kredytowej przez banki jest normalnym, zdrowym i pożądanym zachowaniem — bo jednak chcemy, by banki przetrwaly spowolnienie. W czasie kryzysu w oczekiwaniu na zmniejszenia akcji kredytowej przez banki KNF powinien luzować egzekwowanie wymogów regulacyjnych, by stłumić presję na zmniejszanie akcji kredytowej. Powinieni to robić przede wszystkim nieformalnie w ramach danej mu uznaniowości i tylko w ostateczności zmieniać formalne wymogi.
Jednak nasza Komisja Nadzoru Finansowego postępuje odwrotnie. Nie dość, że nie luzuje wymogów to jeszcze formalnie chce je zaostrzyć. W czasie prosperity nadzór nie widział w portfelu kredytów rosnącego udziały kredytów walutowych, oraz nie widział rosnących zobowiązań z tytułu konktraktów walutowych. To teraz chce się wykazać.
Zwiększenie wskaźnika wypłacalności zmusi banki do jeszcze wiekszego zmniejszenia akcji kredytowej niż miało by to miejsce z tytułu spowolnienia. Wskaźnik wypłacalności to ułamek. Wysokość ułamka można regulować zarówno zwiększając licznik, jak i zmniejszając mianownik. Zarówno zwiększając kapitał banku jak i zmniejszając ilość udzielonych kredytów. Zgadnij czego domagać się będą właściciele banków w czasie spowolnienia – dołożą kapitału, czy każą zmniejszać ilość kredytów.
I nic tu nie pomoże gadanie Kluzy o tym, że zarządy polskich banków mają samodzielnie podejmować decyzje. Oraz strojenie się w patriotyczne piórka tego co to chce zmusić banki do przeznaczenia zysku na podwyższenia kapitału, zamiast na dywidendy dla zagranicznych właścicieli. O podwyższeniu kapitału banków to nadzór powinnien był myśleć 2-3 lata temu. Teraz jak się właściciel uprze to wypłaci dywidendy, a podwyższony wskaźnik kapitału uzyska zmniejszając portfel kredytów.
W czasie kryzysu należy postępować dokładnie odwrotnie niż planuje to teraz czynić KNF. Jeśli w ogóle ruszać wskaźnik wypłacalności to tylko w dół, by ułatwić bankom zachowanie wskaznika wypłacalności, bez pomniejszania portfela kredytowego.
Gdy KNF podwyższy ten wskaźnik w czasie kryzysu to nie powinno się zdziwić, że w rezultacie wzmocni zmniejszenie akcji kredytowj. Liczenie na dopłaty kapitału od właścicieli w kryzysie jest niemądre, trzeba było myśleć o tym w czasie prosperity.