W USA jest coraz lepiej. Jeśli Amerykanie zaczną zwiększać koszt pieniądza to u nas będzie coraz gorzej.

Nie wiem kiedy Amerykanie podniosą koszt pieniądza. Ale wiem, że to kiedyś zrobią a nam podwyżka kosztu pieniądza odbije się poważnym kryzysem.

W ostatnich 30 latach, gdy stopy procentowe w USA znacznie się podnosiły nasza gospodarka dostawała rykoszetem wyższego kosztu pożyczania oraz mniejszego popytu zagranicą. Bankructwo Polski za Jaruzelskiego (początek lat 80ych), fiasko reform Rakowskiego (końcówka lat 80ych), spowolnienie podczas kryzysu rosyjsko-azjatyckiego (druga połowa lat 90ych) wszystkie były poprzedzone zwiększeniem kosztu pieniądza przez amerykański bank centralny:

Źródło: FED

Uniknąć negatywnych skutków droższego pieniądza udało się nam tylko raz: ostatnio. Kiedy to jednorazowe wydarzenia jak otworzenie rynku UE na nasze produkty po 2004, ogromne dotacje unijne oraz podłączenie pod kwitnącą wbrew reszcie świata gospodarkę niemiecką zamortyzowało wpływ światowego kryzysu z 2007 na Polskę. Nie bez znaczenia był też zadłużanie Polski, mające precedens tylko w czasach Gierka oraz grabież środków w OFE mająca precedens tylko w czasach Bieruta. Ale zadłużanie dla średniowiarygodnych i grabienie średniozamożnych w nieodległym momencie stanie się niemożliwe. Na razie pożyczamy bardzo tanio:

Źródło: Eurostat

Ale żadna to nasza zasługa. Korzystamy z zalania rynków pieniądem przez FED. A gdy za jakiś czas bank centralny USA podniesie koszt pieniądza. Nikt nie wie dokładnie kiedy. Ale coraz lepsze wyniki gospodarki amerykańskiej sugerują, że może to być w najbliższym roku lub dwóch. Spada w USA stopa bezrobocia:

Źródło: FED

Rosną nakłady budowlane:

Źródło: FED

Z roku na rok rosną przewozy kolejowe. Za pierwsze dwa miesiące 2015 są one większe niż w poprzednich latach pomimo niestandardowo ostrej końcówki zimy w USA:

Źródło: Association of American Railroads

Rosną również przewozy samochodowe, na początku roku trochę spadły – ale przyczyną była niezwyle surowa zima, która transport drogowy dotknęła znacznie mocniej niż kolejowy:

Źródło: American Trucking Association

Amerykańskie restauracje notują dwa lata nieustannie polepszającej się koniunktury (indeks powyżej 100 oznacza rosnącą sprzedaż), co świadczy o tym, że amerykańscy konsumenci mają więcej pieniędzy na zachcianki:

Źródło: National Restaurant Association

Słowem gospodarka amerykańska się rozkręca. Gratuluję Amerykanom. Ale nieuchronione przybliża to dzień w którym amerykański bank centralny zacznie podwyższać koszt pieniądza.

Gdy usłyszysz, że FED podwyższa koszt pieniądza jest wielce prawdopodobne, że w 2 do 5 lat nasza gospodarka zaliczy poważny kryzys. Można co prawda było się przygotować pilnując by dług nie rósł zbyt szybko, można było nie przejadać oszczędności na przyszłość w Funduszu Rezerwy Demograficznej oraz zostawić w spokoju środki młodych Polaków w OFE. Można było reformować. Ale po co. Za Tuska jedz pij i popuszczaj pasa…

…zwłaszcza jeśli jesz i pijesz nie za swoje.

Na szczęście nie wszystkie informacje z gospodarki amerykańskiej są jednoznacznie pozytywne. Powoli rosną od dłuższego czasu zapasy w magazynach (poniżej wskaźnik zapasów do sprzedaży), ostatnio wzrost ten jest skokowy:

Źródło: FED

Jeśli mają dużo niesprzedanych towarów to świadczy to o spowolnieniu. Jeśli zapełniają magazyny w oczekiwaniu lepszej koniunktury to odwrotnie. Zważywszy na ostatni spadek cen producenta to raczej jakieś spowolnienie:

Źródło: FED

Czy to spowolnienie jest drobne, czy też poważne nie wiem. Wiem, jednak, że my tu w Polsce robimy wszystko by wejść w następny cykl drogiego pieniądza z zadłużonym i niezreformowanym państwem. A wszystko w imię rozsądku i wyboru mniejszego zła… Gdy już to spowolnienie nadejdzie przekonamy się jak zadłużanie, grabienie oszczędności oraz brak reform były rozsądne i czy było mniejszym złem.
4 comments… add one
  • mich Apr 23, 2015, 10:06 pm

    A gdzie teraz niby jest normalnie? USA podnoszą te stopy i podnoszą i podnieść nie mogą od lat nawet o 0,1 pkt. O UE, łamiącą wszystkie swoje zasady by “ratować” Grecję, która to pięć lat po “ratunku” jest tym bardziej bankrutem, nie wspomnę. Szczerze mówiąc z nasza nienormalność wydaje się teraz ostoją zasad. Uważam że popełnia Pan błąd fundamentalny. My już przestajemy być krajem peryferyjnym, więc porównania do lat 90-tych, a tym bardziej 80-tych nie mają większego sensu. Co oczywiście nie znaczy że nie doigramy się w końcu jakichś kłopotów, jednak raczej nie większych niż takie na przykład Włochy czy Hiszpania.

  • Pawel Dobrowolski Apr 24, 2015, 9:22 am

    Przestajemy byc peryferium? Cyzby? To mam 4 pytania pomocnicze:
    1. Kto kogo finansuje, zachod nas, czy my ich?
    2. Kto od kogo kupuje zaawansowane technologie my od nich, czy oni od nas?
    3. W ktorym kierunku ucieka nadwyżka siły robczej niezagospodarowana na rodzimym rynku?
    4. Ktory z nastepujacych tekstow wywola wieksze zadowolenie u przecietnego rodzica “mamo, tato wychodzę za Polaka/Rumuna/Litwina “mamo, tato wychodze za Amerykanina/Niemca/Brytyjczyka”?

    Poki trwa koniunktura mozemy udawac 10 potege gospodarcza swiata czy zielona wyspe…

  • Robert Apr 29, 2015, 4:38 pm

    Nie rozumiem dlaczego pisząc o zadłuzeniu poruszany jest tylko temat długu rządowego i odsetek jakie płaci Polska, ignorując przy tym całkowicie problem ogólnego zadłużenia. Jeżeli pojawiłyby się problemy z rentownością polskiego długu to rząd zacząłby sprzedawać obligacje, które kupowałby powiedzmy pzu, a następnie na rynku wtórnym odkupywałby je nbp. nbp by na tym zarabiał, a potem zgodnie z ustawą wpłacał 95% zysku do budżetu, tak więc rolowanie długu nie jest dla Polski żadnym poważnym wyzwaniem. WArto pamiętać, że rezerwy nbp wzrosły od 2007 roku z poziomu 150 miliardów do 325 miliardów dziś, tak więc nawet bez dodruku złotówek nbp mógłby finansować przez bardzo długi okres czasu rzadowe obligacje. Prawdziwym problemem jest zadłuzenie gospodarstw domowych i firm, tzn. jak one by sobie poradziły przy rosnacych kosztach kredytu. Moim zdaniem zagrożenie to nie jest poważne łączne zadłużenie firm i gospodarstw domowych to około 50% pkb, czyli całkowite zadłużenie Polski to około 125% pkb, a w przypadku włoch jest to 250%, hiszpanii 300%, japonii i irlandii 400%. Tak, więc zanim ucierpiałyby polskie gosp. domowe i polskie formy ucierpałyby firmy i gosp. domowe z krajów ue, co zmusiłoby ebc do zalania rynku tanim pieniądzem, który powędrowałby także do polski i tym samym obniżyłby koszty pożyczkowe Polaków. Tak, więc zamiast panikować, że zagraża nam dług lepiej sie zastanowić czy całkowite zadluzenie Polski nie jest zbyt niskie i czy przy tak niskim zadłuzeniu uda nam sie sfinansowac dogonienie ZAchodu.

Leave a Comment